niedziela, 21 sierpnia 2011

Może trochę o komunikacji…

Dotychczas słowo „komunikacja” nie było dla mnie żadnym szczególnym słowem. Pomimo, że tak naprawdę stosuje się go w wielu dziedzinach życia. Komunikacja werbalna, komunikacja niewerbalna, komunikacja jako transport, kanały komunikacji . Tak można wymieniać prawie w nieskończoność.
W tym miesiącu wszystko się zmieniło. Od komunikacji uzależniło się moje życie i to od każdej z wyżej wymienionych i niewymienionych :O)

CHINY – część 1
Komunikacja werbalna
Trudna, ale nie niemożliwa. 95% ludzi na mojej drodze władało biegle jedynie językiem chińskim w różnych odmianach – umiejętność dla mnie nieosiągalna. Trudność polegała na tym, że nie władali żadnym innym językiem. Zaleta tej sytuacji – body language opanowany do perfekcji i poczucie kompletnego szczęścia po załatwieniu jakiejkolwiek sprawy.

Komunikacja uliczna (drogowa)
Trudne, ale nie niemożliwe. Prawo drogowe można określić treściwym – no rules. Jedyna zasada – bądź czujny na przejściu dla pieszych i przetrwaj. Należy się przygotować, że dźwięk klaksonu to sygnał nieprzerwany w godzinach 6.00 – 23.00.

Komunikacja kolejowa/metro (Pekin i okolice)
Mistrzostwo świata. Pociągi osiągające prędkość 330 km/h, klimatyzowane z muzyczką relaksacyjną. Pewnie nie wszystkie pociągi w Chinach tak wyglądają, ale istnieją i nie są niczym wyjątkowym. Metro – 8 lini… to nie wymaga komentarza ;O)

Komunikacja międzyludzka
Głównie wspierana przez iphone’y – nie zawsze te z prawdziwy logo.
Jednak jest coś jeszcze – ludzie chcą ze sobą przebywać, rozmawiać i są sobą szczerze  zainteresowani. I to nie tylko egzotycznymi Europejczykami. To jest naprawdę niesamowite.

W Pekinie w małej uliczce, której nie ma na mapie, ale łączy ulicę Golou Xidajie i Shishahai Bar Street znajduje się malutki sklepik. Można w nim kupić różne dziwne rzeczy, np. zeszyty do nauki znaków chińskich, papierowe ramki na zdjęcia, pocztówki i rożne inne cuda, których przeznaczenia się nie domyśliłam, a niestety nikt z obsługi nie potrafił wytłumaczyć niczego w innym języku niż chiński. Ciekawostką tego miejsca jest, że za 2 juany możesz zostawić na ścianie wiadomość do ... kogokolwiek :O) Nie sądzę, aby adresat dowiedział się o wiadomości – a przynajmniej marne są na to szanse, ale miejsce dzięki temu staje się magiczne.
Ja też zostawiłam tam wiadomość… mam nadzieję, że uda Wam się tam trafić i ją przeczytać :O)






2 komentarze:

  1. Ja to rozumiem tak, że z pozoru komunikacja w Chinach jest pogmatwana, ale w jakiś cudowny sposób okazuje się prosta :-)) Ślicznie musiało być w tym sklepie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczności te fotki, osobiście jestem szalenie ciekawa tej wiadomości, którą pozostawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń